cały dzień jechaliśmy. Kilkoma stopami, trochę krótsze dystanse. Ok. 19.00 czekaliśmy na prom w Canakkale, by przepłynąć cieśninę i znów znaleźć się w Europie. Zagadaliśmy jednego chłopaka z TIR-a i zabraliśmy się z nim do Edirne. On jechał do Niemiec, ale obawiał się nas zabrać poza granicę Turcji, bo auto zarejestrowane było tylko na dwie osoby i wolał uniknąć kłopotów.