Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    Autostopem po Rumunii i Turcji 2005    przed południem Efez, a potem wieczorno-nocne przygody nad Morzem Egejskim :)
Zwiń mapę
2005
25
sie

przed południem Efez, a potem wieczorno-nocne przygody nad Morzem Egejskim :)

 
Turcja
Turcja, Çaltılıdere
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3164 km
 
Rankiem szofer z pensjonatu podwiózł nas do Efez. I uwaga - weszliśmy tam za darmo (bilet od osoby 15 Lirów!), a to dzięki informacjom od spotkanych w Goreme Polaków (Emil - dziękujemy!).
Cóż pisać o Efez - to trzeba zobaczyć (chociażby na naszych fotkach). W każdym razie polecamy!

Po południu pożegnaliśmy się z Falco i Jego rodziną. Odwiózł nas na wylotówkę w stronę Canakkale... Paroma stopami dojechaliśmy gdzieś za Izmir, gdzie nad pięknym Morzem Egejskim znaleźliśmy miejsce na noc...

Zanim jednak noc nadeszła mieliśmy kilka przygód na tym bezludnym zakątku...
Najpierw ujrzeliśmy zbliżający się w naszą stronę traktorek z przyczepką. Po chwili zatrzymał się i podszedł do nas starszy pan z arbuzem - dla nas. Usiadł koło nas. Próbował porozmawiać, ale turecko - polski jest bardzo trudny :-) Po jakimś czasie przyniósł z naczepki kawałek wykładziny do siedzenia i melona. Melona zjedliśmy. I tak sobie w ciszy siedzieliśmy. Zbliżał się zachód słońca... Dostaliśmy jeszcze jednego melona. I siedzieliśmy... to trochę trwało... taka magiczna cisza...

oto zapisek z tego wieczora:

Wieczór. Niebawem Słońce zacznie zachodzić za wzgórza nad Morzem Egejskim. Siedzimy na brzegu. Chyba już przeszło godzinę. I od co najmniej pół godziny siedzi z nami pewien pan. Podjechał do nas ciągniczkiem i przyniósł nam arbuza. Myśleliśmy, że zaraz pójdzie, aż nic z tego... Po pewnym czasie przyniósł dla nas melona. Zjedliśmy więc go. Zjedliśmy też na kolację ugotowany dziś rano burgul. Potem pan przyniósł nam jeszcze jednego melona... Przekazałam, że nie mamy pieniędzy... Ok, nie ma sprawy, to prezent – tak zrozumiałam odpowiedź. Nie wiem, czy dobrze. Mam nadzieję :)
Pan cały czas siedzi. Nie ma wokół nikogo. Tylko szum morza. Spokój. Pan chciał porozmawiać trochę, ale nie mogliśmy, bo On tylko po turecku...
Dziwne to wszystko trochę, ale miłe.
Pan pojechał. Pożegnaliśmy się. Uścisk dłoni, „pocałunki” policzkowe, „bye-bye”.
Pan pojechał.
Jesteśmy sami nad morzem Egejskim. Słońce niebawem zajdzie za wzgórza.

Zwiedziliśmy troszkę ileś tam państw, ale Turcja zaskoczyła nas swoją niesamowitą gościnnością i ciepłem. Kto tutaj był to zapewne o tym się przekonał.

Rozkroiliśmy arbuza i po chwili Maciej szturcha mnie i mówi: Spójrz! Patrzę - w naszą stronę pędzi żółw! Zatrzymał go tylko kawałek arbuza, który Maciej mu dał :-)) Rzucił się na ten kawałek arbuza! Chyba był bardzo głodny i lubił arbuzy :) Zaraz późnej zauważyliśmy jeszcze jednego, trochę nieśmiałego i nie tak pewnego siebie. Maciej przyniósł go i w czwórkę zjedliśmy arbuza. Pożegnaliśmy się i poszliśmy spać...

Przed 4.00 w nocy budzę się... Coś słyszę - co się dzieje? Budzę Macieja, otwieram namiot i widzę... stado owiec pędzących w stronę naszego namiotu! Maciej mówi: „Wstań i ratuj nasz namiot!” Wyszłam na zewnątrz, przywitałam się z pasterzem - oboje byliśmy bardzo zaskoczeni tym spotkaniem :-) Jazda jak nic! Owce pasły się koło namiotu! Co najmniej pół godziny. Ja pilnowałam namiotu, a Maciej drzemał... Potem wszystkie owce (chyba ze sto ich było) musiały przejść przed naszym namiotem w odległości 1,5 - 2 m!! Mówię Maćkowi: „Licz owce to zaśniesz!” W całym stadzie były dwie czarne, a jedna chciała chyba z nami pogadać, bo coś beczała. Pożegnaliśmy się z pasterzem i poszliśmy spać. Ja jeszcze trochę popatrzyłam na pięknie rozgwieżdżone niebo.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0