Rano idziemy na parking i zaczynamy pytać się kierowców o zabranie nas. Pewien Portugalczyk zgadza się. Po angielsku nie mówi, ale trochę rozumie, jego fryzura i ubiór sugerują, że lubi mocną rockową lub metalową muzykę, tak więc trochę nietypowy jak na kierowcę i jakiś onieśmielony nami. Właściwie to prawie na nas nie patrzy i się nie odzywa. Ale jedziemy z Nim, jedziemy cały dzień, przez cały nasz odcinek Hiszpanii, tuż przed granicę z Francją, za San Sebastian.
Na miejsce docieramy gdy jest już prawie ciemno. Na parkingu wielu kierowców. Zagadujemy z jednym Polakiem, który jedzie do Irlandii. Śpimy u Niego w ciężarówce. A dokładnie mówiąc staramy się spać, bo jest bardzo gorąco, duszno i ciasno (ja i Maciej na jednoosobowym wąskim łóżku).