Dwa ostatnie dni, tutaj w Ciudad Real, spędziliśmy naprawdę bardzo miło. Odpoczęliśmy, trochę godzin musieliśmy spędzić przed komputerem.
Wczorajszą noc przeszaleliśmy w różnych klubach, każdym totalnie innym. Pierwszy raczej rockowy, najbardziej w naszym guście muzycznym i wystroju, drugi - latynoska dyskoteka, gdzie królowała salsa. Było tam bardzo miło, poznaliśmy parę sympatycznych osób, które zainteresowały się nami, gdy dowiedziały się, że jesteśmy Polakami. Laura dała nam szybką lekcję tańca. Było bardzo wesoło. I trzeci klub - typowy młodzieżowy klub z tzw. muzyką taneczną. Także było miło. Tylko, że my pozostawaliśmy trzeźwi, a nasi znajomi coraz bardziej nieświadomi. Powrót w środku nocy, prawie nad ranem.
Dzisiaj trochę pochodziliśmy po mieście. Prawdę mówiąc nie ma tu zbyt wiele do zobaczenia, naszym zdaniem. Parę rzeźb jest interesujących - rzeźby Don Kichota, Cervantesa, i inne. Warto na pewno zobaczyć jeden z kościołów - XIII w. katedrę San Domingo. Nawet przez chwilę byliśmy na Mszy. Byliśmy tam najmłodszymi osobami. W Hiszpanii młodzi ludzie praktycznie nie chodzą do kościołów. A ja wcześniej kupiłam sobie wachlarz. Wszystkie Panie w kościele też miały piękne wachlarze. I każda z nas sobie wachlowała :) A w powietrzu roznosił sie zapach perfum.
Wieczór spędziliśmy w miłym towarzystwie Javiera i jego sympatycznych koleżanek Yoli i Conchy. Zjedliśmy wspólnie pyszne danie z cukini, które przygotował dla nas Maciej.
I czas ruszyć dalej w drogę.