Dziś jechało się już nieco lepiej, krótkimi odcinkami wprawdzie, ale długo nie staliśmy. Tylko jeden minus, że Hiszpanie wcale lub prawie wcale nie mówią po angielsku.
W tej chwili jesteśmy w miasteczku Teruel, w kafejce internetowej.
Nie będziemy się rozpisywać, bo już późno, musimy gdzieś nocleg znaleźć, wyjść poza miasto i poza tym cena za internet zwiększa się z każdą minutą.
***
Gdy w dniu 5 sierpnia wyszliśmy wieczorem z kawiarenki internetowej w poszukiwaniu miejsca na nocleg przeszliśmy jakieś 3 km zanim doszliśmy na wylotówkę... Jak nam się zdawało i jak wskazywały znaki, szliśmy w kierunku miasta Cuenca. Namiocik postawiliśmy w ruinach jakiegoś domu bez dachu, okna i drzwi.
Nocka w sumie spokojna.