Pobudka, medytacja, sniadanie.
Przed godz. 11.00 stoimy na wylotowce z Sibiu, Mihai nas tutaj odwiozl.
Na dworze przeszywajace zimno. Na szczescie nie pada. Stoimy z pol godziny zanim zabiera nas stad Adi swoja stara Dacia. Jedziemy dosc szybko przez piekna Transylwanie.Po drodze mijamy urokliwe wioski.
Rumunia rzeczywiscie robi sie coraz piekniejsza. Widzimy duza zmiane, ktora dokonala sie tu przez ostatnie 3 lata. Jest coraz czysciej, drogi sa coraz lepsze, samochody po nich jadace tez.
Kolejna stop – też Dacia, do tego taksowka, zabiera nas mily chlopak do Cluj Napoca. W sumie tutaj moglibysmy zostac u Raula. Dzis rano z nim rozmawialismy. Miloby bylo spotkac si epo 3 latach i poopowiadac o podrozach Jego i naszych. Jednak zdecydowalismy, ze wracamy. Wrocimy tu niebawem, to moze sie spotkamy :)
Jest juz po 17.00. Maciej nie wierzy, ze dojedziemy dzis na Wegry. Ja jednak wierze i marze po cichu, aby zabrac sie z Polakiem do kraju. I zatrzymuje nam sie polska ciezarowka! Jedziemy z Marcinem na parking, tuz za przejsciem granicznym, po stronie Wegier. On zostaje tu na noc. Czekamy pare godzin na Jego kolege. Ucinam sobie w samochodzie 2-godzinna drzemke. Cieszy mnie bardzo to, ze nie musimy spac na dworze, bo zimno jest okropnie. Przestawiam zegarek o godzine wczesniej. A o polnocy jestesmy juz w drugiej ciezarowce i z panem Zbiegniewem jedziemy w strone Polski, pustymi nocnymi drogami, przez Wegry i Slowacje.