Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    WĘDROWCY DHAMMY, czyli autostopem przez Tajlandię, Birmę, Kambodżę, 2016    Cudny poranek w otoczeniu przyrody, wieczór w Ayutthaya
Zwiń mapę
2016
31
mar

Cudny poranek w otoczeniu przyrody, wieczór w Ayutthaya

 
Tajlandia
Tajlandia, Ayutthaya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14197 km
 
Wstaję przed wschodem Słońca. Otoczenie wokół wprowadza mnie w spokojny i błogi nastrój. Obserwuję sarny przechodzące przez rzekę, zdziwione nieco moją obecnością. Wchodząc ścieżką w dżunglę, spotykam jeżozwierza.
Po spacerze wracam do namiotu. Budzę Macieja.

Makaki biegają po polu namiotowym.
Ok. 7:00 rano jedziemy do wodospadu. Jesteśmy tu tylko my. Jest cudnie!
To tu, siedząc w ciszy, w otoczeniu przyrody, poczułam, że to jest moja świątynia – Przyroda.

Po śniadaniu (arbuz), wsiadamy znowu na skuter. Krętymi drogami, jedziemy pod górę w stronę punktu widokowego, kilkanaście km dalej. I choć w tym miejscu najbardziej ponoć widokowym, tych widoków nie uświadczyliśmy, ze względu na mgłę, i tak jest magicznie.
W gęstwinie drzew i krzewów Maciej wypatruje jakieś zwierzę. Po chwili następne. Duże, kopytne, matka z młodym. Nie znamy jego nazwy, nigdy wcześniej też takiego nie widzieliśmy. Przypomina nam trochę mityczne centaury:) Podchodzimy blisko, na jakieś 2-3 metry (och, ten jeden obiektyw!), robimy zdjęcia.

---
Już później, po wyjechaniu z parku, Maciej uświadomił sobie (i mi), że te zwierzęta nie miały możliwości wyjść stamtąd.... Ponieważ były w ogrodzeniu... Ktoś sprytnie to wymyślił, niestety... Owe ogrodzenie to taki podest z desek, po którym w tym miejscu się chodzi dookoła (są też znaki informujące, aby z niego nie schodzić)... A te zwierzęta były pośrodku, praktycznie bez możliwości przeskoczenia....
---

Przed 12:00 kierujemy się ku drodze powrotnej. Rozważamy chwilę czy zostać dzień dłużej, bo tak tu pięknie i spokojnie. Jednak uznajemy, że jedziemy, bo zostały nam 3 dni, więc możemy jeszcze coś zwiedzić.

W drodze powrotnej zauważamy dwa samochody, mini-ciężarówki, którymi są obwożeni turyści, którzy biorą przewodnika. Samochody stoją na poboczu, bez turystów. Mam przeczucie. Zatrzymujemy się. Już wczoraj widziałam w tym miejscu nieoznaczoną ścieżką w dżunglę, z kilkoma stopniami przy drodze. Wchodzimy do lasu. Szybkim krokiem podążamy ścieżką. Wokół stare, cudne, poskręcane drzewa. Po chwili na drodze widzimy znak - napis na kamieniu "300 m"... Następnie słyszymy ludzkie głosy. I są... Turyści z przewodnikami wypatrujący gibonów!! Dostrzegamy dwa gibony wysoko, wysoko, w konarach drzew. Wcinają jakieś owoce, bo co jakiś czas ich resztki spadają na ziemię. Turyści odchodzą. A my pozostajemy z uczuciem złości, że ten szlak na żadnej mapie nie jest zaznaczony! Więc ile jest tu takich ścieżek, które tylko przewodnicy znają?? Zapewne sporo....

Parę kilometrów za granicą parku mijamy przystanek ze słoniami. Niestety nie dzikimi (tych nie spotkaliśmy w parku...)
Stoją smutne, wytresowane, zniewolone przez ludzi, którzy na nich zarabiają... Spędzamy z nimi kilka minut.
Tu przez ułamek sekundy moje oczy zatrzymują się na dużym wiklinowym koszu w którym są... kupy słoni. Wcześniej na takich przystankach nie zauważyłam, aby kupy były zbierane. To później naprowadza mnie na podejrzliwą myśl... że ktoś część kup rozrzuca na/przy drogach w parku. Brzmi to śmiesznie, ale po chwili zastanowienia, dość racjonalnie. Większość turystów przyjeżdża do parku Khao Yai, aby spotkać słonie żyjące na wolności. Mało kto je widuje. Kilka zdjęć wisi tu i ówdzie. A świeżych kup na (i przy) drogach całkiem sporo...

---

Do 13:10 musimy zwrócić skuter. Mamy więc pół godziny i ponad 20 km do przejechania + miasto. Maciej pędzi, wyprzedzając samochody. Jest moc!

Dokładnie o 13:06 wchodzimy do wypożyczalni:)

Potem autobusem (120 Bhat od osoby) jedziemy do miejscowości, kilkanaście km przed naszym kolejnym celem - miastem Ayutthaya.
Stamtąd wychodzimy na stopa, ale wsiadamy do autobusu podmiejskiego, za namową i naleganiem jednej Pani, która tez kupuje nam bilety do Ayutthaya... (tu mała rada - lepiej i taniej jechać bezpośrednio pociągiem).

W Ayutthaya szukamy chwilę pensjonatu, do max ceny 300 Bhat za pokój. Po obejrzeniu kilku, zostajemy w końcu w w "Ayutthaya Guesthouse" za 250 Bhat / za pokój.

Wieczorem wypożyczamy rowery i jeszcze trochę jeździmy po miasteczku.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0