Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    WĘDROWCY DHAMMY, czyli autostopem przez Tajlandię, Birmę, Kambodżę, 2016    Angkor Wat, dzień 2
Zwiń mapę
2016
21
mar

Angkor Wat, dzień 2

 
Kambodża
Kambodża, Angkor Wat
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13270 km
 
Pobudka, gdy jeszcze ciemno. I znów po 5:00 jesteśmy na rowerkach. Tym razem nie zatrzymujemy się przy świątyni Angkor Wat, gdzie praktycznie wszyscy zostają na wschód Słońca. My pedałujemy prosto do Bayon. Gdy przejeżdżamy przez bramę południową czuję w końcu to miejsce!! Czuję jego moc i siłę przyciągania! Jesteśmy prawie sami, tylko kilka miejscowych osób mija nas na rowerach. W świątyni Bayon spotykamy zaledwie dwie zagraniczne pary. Zresztą szybko się rozchodzimy i przez najbliższą godzinę czujemy się tutaj jakbyśmy byli sami. Jest magicznie i klimatycznie! Aż nie chce mi się nic mówić, tylko celebrować i chłonąć ten czas!

Potem kamienistą drogą, którą nikt poza miejscowymi nie przejeżdża, docieramy do bramy wschodniej. Stamtąd ścieżką po wysokim nasypie do bramy Victory, gdzie byliśmy ostatnio. Tam spotykamy przewodnika z parą turystów, który pyta się jak znaleźliśmy to miejsce. Tzn. przez samą bramę, na dole przejeżdża drogą mnóstwo tuk-tuków i samochodów, ale mało kto widać zatrzymuje się i wchodzi na górę, gdzie jest bardzo urokliwie. Przewodnik zdradza nam później jak możemy dotrzeć na skróty do świątyni, do której się wybieramy w następnej kolejności.

Nieśpiesznie jedziemy dalej, po drodze robimy zdjęcia przy malowniczych drzewach porastających kamienne bloki zrujnowanych świątyń. Zatrzymujemy się na jakiś czas przy świątyni Ta Keo i nieopodal ucinamy sobie dłuższą drzemkę.

Jedziemy dalej do małej świątyni Ta Nei. Medytujemy w pobliżu. Tutaj już coraz mniej jest turystów. A na niewielkiej leśnej ścieżce, która jedziemy dalej, już prawie nikogo. Przez wąski mostek z czasów kolonizacji francuskiej, na rzece Siem Reap, przeprowadzamy rowery i dalej przez las. Po drodze mijamy szkółkę leśną, nazwaną na wyrost „ogrodem botanicznym”.

Słońce jest już nisko, gdy dojeżdżamy do hinduistycznej świątyni boga Siwy, Preah Khan. Pięknie tu. Świątynia jest dość duża, na większości ścian dobrze zachowane płaskorzeźby. Kilka drzew z korzeniami obejmującymi mocno mury. Jest tu naprawdę urokliwie. Znów przed 17:30 strażnicy nawołują do wychodzenia. Znów w momencie najpiękniejszego światła… Wszyscy wychodzą zachodnim wyjściem, a my kierujemy się tam skąd przyjechaliśmy, do wyjścia południowego. I strażnicy są zmieszani, bo tam nie można, tam nie ma wyjścia, my na to, że jest, że rowery tam zostawiliśmy. W końcu jeden prosi o pokazanie zdjęć na dowód, że tamtędy weszliśmy. Akurat mamy szczęście, bo przed wejściem zrobiliśmy sobie jedno zdjęcie przed bramą na rowerach właśnie:) Nadal są zdziwieni, ale jednocześnie rozbawieni, bo tamtędy nikt nie wchodzi…

Zapada zmrok gdy przejeżdżamy przez północną bramę Bayon. Jeszcze przerwa na ananasy i ruszamy w drogę powrotną. To był długi, ale piękny i niezapomniany dzień. Prawie w ogóle nie odczuliśmy mas turystów. Wręcz przeciwnie, przez większość czasu czuliśmy się jakbyśmy byli tutaj sami. Jednak można:)


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0