Mogłabym dziś cały dzień przeleżeć! Jednak cena za nocleg nie zachęca do tego.
Wczesnym popołudniem wyjeżdżamy do New Bagan, a potem do Chauk. Tym razem nie pytamy o podwiezienie za darmo, byłoby to tutaj raczej utrudnione.
W Chauk na bazarze kupujemy pomidory, kiszony bambus i takie śmieszne placki (chyba z mąki ryżowej), z jakąś cieciorką. Zatrzymaliśmy się na ulicy, przyglądając się sposobowi ich przyrządzania. Jakaś pani zaczęła mnie częstować jednym plackiem. Zamówiliśmy po chwili 5 sztuk za 500 kyat (1,60 zł)! Proces ich wypieku trwał dobrych kilka minut. Było przy tym sporo śmiechu, trochę zdjęć i krótki filmik.
Czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia:)