Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    WĘDROWCY DHAMMY, czyli autostopem przez Tajlandię, Birmę, Kambodżę, 2016    Birma nas rozczarowuje... Birmańczycy rozczulają...
Zwiń mapę
2016
26
lut

Birma nas rozczarowuje... Birmańczycy rozczulają...

 
Birma
Birma, Khanthar village
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10284 km
 
To była chyba najspokojniejsza i najcichsza noc w Birmie!!

W świetle poranka z przerażeniem dostrzegamy stopień dewastacji tutejszej przyrody… Wypalone trawy, spalone palmy, powycinane drzewa… Maciej wczoraj postanowił, że nie będzie robił samych ładnych zdjęć z Mjanmy, że chce pokazać prawdziwą Mjanmę, jaką zastaliśmy…

Niedługo po wyjściu na drogę zatrzymuje się nam żołnierz, z którym jedziemy aż do Meiktili.
Wchodzimy do jakiejś świątyni w centrum, w poszukiwaniu wody do umycia się. Mali mnisi przyglądają się nam z zaciekawieniem. Po chwili jakiś chłopak, mówiący po angielsku, prowadzi nas do drugiego klasztoru, tuż obok. Bierzemy ‘prysznic’ w stylu dawno-birmańskim, czyli nabieramy wodę miseczkami z dużych betonowych zbiorników i chlust!! Co za przyjemność!! Co za błogie chwile!! Tym razem łazienka jest ‘outdoor’. Ja myję się zawinięta w sarong.

A później kolejne miłe spotkanie z ludźmi – dwoma studentami i mnichem ‘couchsurferem’, który gościł już Polaków. Pokazuje nam kartki, zdjęcia i… polską flagę.
Jedzonko, rozmowy, zdjęcia, medytacja.
Chociaż jest jeszcze wcześnie – czujemy, że dobrze byłoby trochę odpocząć i pytamy czy możemy zostać na noc. Jednak tym razem spotykamy się z odmową, mnich tłumaczy, że tej nocy wyjeżdża i zaprasza innym razem…
Więc znowu idziemy kilka km w kurzu i upale…

Zatrzymuje nam się tutejsza, wieloosobowa, taksówka-pickup. Nasz ‘list autostopowicza’ musi być napisany w jakiś cudowny sposób, bo znów działa! Wyjeżdżamy ok. 30 km dalej do małej wioski.
Idziemy dalej. Wokół wysokie palmy. Szukamy miejsca na namiot. Przejeżdżający w oddali mężczyźni dostrzegają nas i po chwili kolejne spotkanie. Pytamy o pagodę. Prowadzą nas w jej stronę, kawałek za niewielkim wzgórzem. Gdy mówimy, że praktykujemy Vipassanę, relacje zmieniają się na jeszcze bardziej przyjacielskie.
Rozbijamy namiot w niewielkiej świątyni, na terenie klasztoru, gdzie nie ma żadnego mnicha. Już się pożegnaliśmy z panami. Już usiadłam do medytacji. Nastała noc. A jeszcze raz przyjechali panowie ze swoją rodziną! Przywieźli nam różne przekąski, słodycze, napoje z liczi! I jak tu nie kochać tych ludzi?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0