Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    WĘDROWCY DHAMMY, czyli autostopem przez Tajlandię, Birmę, Kambodżę, 2016    W wiosce Karenów, długoszyich kobiet
Zwiń mapę
2016
09
lut

W wiosce Karenów, długoszyich kobiet

 
Tajlandia
Tajlandia, Huay Seau Thao Village
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8993 km
 
Zastanawialiśmy się przez krótką chwilę, wychodząc rano z wioski, czy ktoś będzie stąd jechał i kiedy. Niepotrzebnie. Po kilku minutkach pierwszy samochód i jedziemy z miłą kobietą o imieniu Pong. Kilka kilometrów za Mae Sariang żegnamy się, robimy pamiątkowe zdjęcie.

Pora na jakieś śniadanie. Obok drogi stoi domek-barak, a w nim miło wyglądająca Pani gotuje jedzonko, kilka stolików, warunki dość spartańskie, co nam wcale nie przeszkadza, nawet odpowiada:) O angielskim można teraz zapomnieć. Przydaje się wczorajsze nagranie dotyczące tego, że nie jemy mięsa, ryb, jajek. I skutkuje. Po kilku minutach dostajemy pyszny ryż ze świeżymi, ciepłymi warzywami. Lubimy takie chwile. Bezcenne.

Na kolejnego stopa też nie musimy długo czekać, w minutach odliczając. Zatrzymuje się przesympatyczna rodzinka, z którą jedziemy przeszło 100 km. Ale za to jaką drogą!! Przez góry, serpentami praktycznie non stop. Ktoś nawet zliczył, że jest tu 1200 zakrętów! Miło nam w swoim towarzystwie. Za to właśnie, za spotkanych na drodze ludzi, najbardziej lubimy stopa. Tych ludzi nigdy byśmy nie poznali jeżdżąc autobusami.

Jadą aż do Pai. Ale my chcieliśmy jeszcze odwiedzić wioskę plemienia Karen, słynnego z kobiet o długich szyjach, w obręczach. Manop z żoną i synem, którzy nas zabrali na stopa, decydują się zjechać kilkanaście km z trasy i pojechać tam razem z nami. Nawet załatwiają nam upust na bilet wstępu. Zamiast 250 Bhat (ok. 28 zł) od osoby.zapłaciliśmy po 200 B.
Razem z biletem dostaliśmy też informacje na kartce o tym, że plemię Karenów to uchodźcy z Birmy, którzy mieszkają na terenie Tajlandii od czasu politycznych problemów w 1992 r. Nie mogą tu legalnie pracować. W Birmie pracowali na roli i spokojnie mieszkali w swoim wioskach. Jednak od kiedy Birma uzyskała niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1948, rząd wypowiedział wojnę cywilną tym ludziom. W 1962, gdy rządy w Birmie przejęło wojsko, przeprowadziło ataki na mniejszości etniczne. Ludzie byli torturowani, łamane były prawa człowieka, zmuszano ludzi do robót i przesiedleń.
Pobierana opłata przeznaczana jest tutaj (wg uzyskanych informacji) na wspieranie tych ludzi, zaspokojenie ich codziennych potrzeb jak wyżywienie, opieka medyczna, edukacja dzieci, rozwój wioski itp.

Kobiety z obręczami na szyjach, sprzedające różne wyroby rękodzieła nie sprawiały wrażenia szczęśliwych. Z jedną dziewczyną o imieniu Macio (nie wiem jak się pisze) porozmawiałam trochę dłużej, bo mówiła po angielsku. Jednak starałam się nie zadawać jakiś niezręcznych, dociekliwych pytań. Wiele dziewczyn nie nosi już tych ciężkich (nawet po kilkanaście kilo ważących) obręczy. Można też zauważyć, że niektóre zakładają je jako atrakcja, aby przyciągnąć turystów, ale nie mają wydłużonych szyj. Kilka starszych kobiet (jedną już wiele razy widziałam na różnych zdjęciach) miały rzeczywiście wydłużone przez ciężki ‘naszyjnik’ szyje.
Nie żałuję, że byłam tam, mimo wszystko chciałam tam przyjechać.

Pożegnaliśmy się z ‘naszą’ rodzinką czule. Otrzymaliśmy jeszcze kilka prezentów (pomelo, słodycze, orzeszki i latarkę).

My zostajemy tutaj na noc. Znów w tutejszym ‘klasztorze’ – to za dużo powiedziane, bo mieszka tu tylko jeden mnich. Ale jest świątynia, kilka dodatkowych budynków, proste łazienki.

Mnich zna zaledwie parę słów po angielsku. Więcej dogadujemy się chyba na migi:) Sprawia wrażenie jakby kiedyś używał angielskiego, ale co najmniej dekadę temu. Pozwala nam nie tylko zostać na noc, ale dostajemy jeszcze koce, ręczniki wielkości kocy:) , które też posłużą w zimną noc za koce. Do tego woda, czajnik elektryczny, kawa, czekolada, herbata. Jak miło. Jesteśmy wdzięczni. Wieczorem idziemy jeszcze na spacer w dalszą, nieturystyczną część wioski. Aż poza nią, prawie w dżunglę. Bawimy się z dziećmi, z kimś ucinamy pogawędkę. Zauważamy, że kilka dziewczynek nosi te obręcze na szyi.
Noc jest naprawdę chłodna w górach Tajlandii. Śpimy w namiocie. Ja dziś śpię w bluzie. A co!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0