Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    Autostopem po Rumunii i Turcji 2005    podziemne miasta, bakażan z ogniska, wykopaliska archeologiczne, zabawy przy dźwiÄ™kach sitaru, i tureckie wiejskie kobiety...
Zwiń mapę
2005
20
sie

podziemne miasta, bakażan z ogniska, wykopaliska archeologiczne, zabawy przy dźwiękach sitaru, i tureckie wiejskie kobiety...

 
Turcja
Turcja, Mazıköy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2344 km
 
Pojechaliśmy do miasteczka o nazwie Mazikoy starą, rozwalającą się ciężarówką po starej rozwalającej się drodze... W miasteczku tym jest jedno z wielu słynnych kapadockich miast podziemnych. Dwa najsłynniejsze - Kaymakli i Derinkuyu - są bardzo rozgłośnione. A my o Mazikoy dowiedzieliśmy sie od Polaków spotkanych kilka dni temu w Goreme. Do tego miasteczka jeszcze dwa lata temu przyjeżdżali turyści... Dziś jest inaczej. Jakiś czas temu podobno zginęli tam studenci. Rząd zabronił w pewien sposób reklamować to miejsce. Myślę, że ważną przyczyną jest tu siła konkurencji... Nawet pan, który nas tam dowiózł próbował nam odradzić to miasto. Ale dojechaliśmy i spotkaliśmy przewodnika tutejszego, gdy wychodził z tego podziemnego miasta z para podróżników z Holandii. Gdy nas ujrzał powiedział do nich, że idą szaleni Polacy :) Najpierw zostaliśmy zaproszeni na tradycyjną herbatę. W barze (i wogóle w miasteczku, na ulicach) byli sami mężczyźni (poza mną i tą Holenderką). A propos Holendrów - po wyjściu z podziemi nie wyglądali szczególnie czysto...

I nadeszła kolej na nas...
Isas (przewodnik) zapalił lampę gazową, a my dostaliśmy po latarce. I zeszliśmy z nim pod ziemię. Krótko mówiąc czuliśmy się jak Indiana Jones. Małe wąskie korytarze, czołganie się w bardzo wąskich tunelach, wspinanie sie po szybach w górę i dół. Dobrze, że jesteśmy szczupli :-)) Wiele korytarzy jest zawalonych. Miasto sprzed przeszło 2 tys. lat!! w którym mogło mieszkać nawet 20-25 tys. ludzi (i zwierząt)! Isas sprawdził nas i zaproponował nam jeszcze jedną wędrówkę po trudniejszej do przejścia części miasta. Podobno Polacy są szaleni... w naszym przypadku to coś w tym jest... Po wyjściu stamtąd byliśmy cali brudni i poobdzierani. To niesamowita przygoda. Żadnych innych turystów poza nami. Bez przewodnika nie byłoby mowy o pójściu tam – zabłądzenie gwarantowane.

Na tym nie koniec wczorajszego dnia. Isas zaproponował nam, że pokaże nam jeszcze inne interesujące miejsca. Najpierw pojechaliśmy starym - to za mało powiedziane - samochodem, który już nie powinien jeździć. Pierwszy raz w życiu jechaliśmy czymś tak rozwalonym. Pojechaliśmy jednak... po zakupy - warzywa, owoce - i w drogę do... bizantyjskiego monastyru Ketlik!
Dołączył do nas jeszcze wujek Isasa, który non stop przyglądał się Maciejowi i chciał z nim rozmawiać, ale Maciej nie zna tureckiego...
Najpierw przygotowanie pikniku (warzywa na ognisku, bakłażan przepyszny!) i obiadokolacja w jadalni sprzed 2 tys. lat! Mieliśmy taką niespotykaną okazję, bo Isas ma wielu przyjaciół w Kapadocji. I jeden z nich był jakby stróżem tamtego miejsca.

Ale na tym też jeszcze nie koniec.
Następny cel wycieczki to niedawno odkryte wykopaliska Pałacu Mozaiki.
Zapadł zmierzch.
Kolejna herbata w barze w Mazikoy. I Isas pyta czy chcemy iść na dyskotekę... No cóż, prawdę mówiąc to nie jest dla nas atrakcyjna propozycja. Więc pobiegł do miasta i zaprosił jednego muzyka grającego na sitarze i wziął z domu bęben. Z dobre dwie godziny graliśmy, śpiewaliśmy i tańczyliśmy.

Isas powiedział, że to wszystko prezent dla nas i nie chciał pieniędzy...
Aha, i noc spędziliśmy w domu Isasa. I dopiero tam zobaczyliśmy kobiety. Jedną starszą i dwie dziewczynki. Prawdę mówiąc nawet nie zostaliśmy sobie przedstawieni... Kobiety uwijają sie tam tylko przy pracach domowych... Smutne. Nie zapomnę nigdy wzroku dziewczynek wpatrujących się we mnie... ze zdziwieniem, zaskoczeniem, niepewnością, smutkiem... trudno określić.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0