Amasya

18.45, a do Amasyi zostalo nam 30 km.
Odpisal nam chlopak z CS, ze nie moze nas goscic, ale moze nam jakos pomoc w znalezieniu noclegu.
O 19.30 jestesmy w umowionym miejscu, pod Harsena Hotel, w centrum strarego miasta, nad rzeczka. Poznajemy Cagri (z CS), a potem Mahmuta, wlasciciela tego hotelu i czlonka HC.
Mowimy, ze mamy namiot i nie chcemy zadnego hotelu za kase. Mahmut zabiera nas samochodem na poczatek miasta (prawie dokladnie tu, gdzie wysiedlismy) do starego domu z ogrodem. I zamiast ogrodu dostajemy na 2 noce dom!
Nikt tu juz nie mieszka. Jest kilka pokoi, stare meble, kominek. A w ogrodzie dwa pieski. Jeden na łańuchu... Przynosimy im swieza wode, a Maciej znajduje chleb i olej i daje im jesc.
Bierzemy zimny prysznic. Rozkladamy spiworki w jednym z pokoi i szybko usypiamy.

Komentarze (0)