Wieczorem docieramy do granicy z Turcja. Mijają ze 2 godziny zanim przedostajemy się na druga stronę. A to dlatego, ze po pierwsze mnóstwo samochodów, w obydwie strony. Po drugie, kilka punktów kontrolnych. Mustafa sprawdzają dokładnie ze względu na jego czasowy pobyt i prace w Braszowie, w Rumunii i rumuńskie rejestracje. Ale jak go nie przepuścić skoro jego poczucie humoru rozbraja wszystkich celników :)
Przy pierwszym punkcie kontrolnym poinformowano nas, ze wizy dla Polaków zostały zniesione. Nie mogłam w to uwierzyć, bo sprawdzałam przed wyjazdem informacje na temat wiz. Ale ok. Wszystko jest możliwe, a taka mila niespodzianka byłaby dla nas miłym prezentem (20 Euro w kieszeni). Jednak okazuje się, że wizy nas nadal obowiązują. Na ostatnim punkcie kontrolnym kupujemy je, Pani celniczka wkleja nam piękne znaczki ze zdjęciem z Kapadocji i podstemplowuje. Ważne przez 30 dni.
Ponieważ jest już właściwie noc, ciemno, wszyscy jesteśmy zmęczeni, podejmujemy decyzje o postawieniu namiotu w jakimś bezpiecznym miejscu - ze względu m.in. na bezdomne psy. W Turcji w dalszym ciągu jest ich mnóstwo.
Jakieś 7 km dalej podjeżdżamy na parking koło restauracji przy drodze. Mustafa pyta się o rozbicie namiotu. Mamy pozwolenie. Kilka minut później namiocik gotowy.
Mustafa będzie tez nocował tutaj, w swoim samochodzie.
Ucieszyłam się bardzo, gdy zobaczyłam, ze jest prysznic kolo restauracji. Chłopaki poszli jako pierwsi. Nie było przy wejściu żadnej informacji, ani żadnej osoby, aby się spytać o ewentualna cenę. No i niemiła niespodzianka... Kiedy Maciej wyszedł spod prysznica podbiegła do niego pani, która po turecku zaczęła cos nawijać, angielskiego zero, w końcu padło zrozumiale '10 Euro'!!! Tyle kosztuje jedna wiza, za taka cenę można znaleźćnawet nocleg w Stambule!! Po stanowczym 'Nie' w końcu cena spadla do 8 Euro... Nie płacąc nic, Maciej poczekał na Mustefę, aby wyjaśnić sytuacje.
On również był mocno zaskoczony. Przyszli do mnie, zaczęliśmy się naradzać, co robimy... gdyby nie to ze namiot rozstawiony pewnie byśmy pojechali...
W końcu sprawę 'rozwiązaliśmy' tak, ze my dajemy ostatnie drobne, ok. 2,7 Euro, i Mustafa tez cos koło tego. Poszłam tez się umyć. Woda zimna, karaluchy, łazienka się nie zamyka...
Maciej nie może w nocy spać, bo głośno przez przejeżdżające auta, i ludzi przechodzących.