Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    TAJLANDIA niespiesznie. LAOS poza czasem. 2017    Tad Lo - wodospad, smutne słonie, wesołe dzieci, czas zwalnia...
Zwiń mapę
2017
01
kwi

Tad Lo - wodospad, smutne słonie, wesołe dzieci, czas zwalnia...

 
Laos
Laos, Tad Lo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12776 km
 
Docieramy dziś do Tad Lo (kolejnego wodospadu i położonej obok wioski). Wydaj się tu być miło. Zamawiamy kawę w jednym z guesthousów, sprawdzamy na mapie co jest do zobaczenia w okolicy, rozmawiamy z francuzką (tak w ogóle to pełno tu francuzów, 99% spotkanych obcokrajowców to francuzi), która mieszka tu od trzech lat. Trochę pracowała w wiosce, mówi po laotańsku. Poleca nam pobliską organiczną plantację i palarnię kawy, Green Garden. Chwilę później siedzimy już tam i zamawiamy polecaną arabikę z domieszką tutejszej odmiany. Gawędzimy nieco z chłopakami, którzy tu mieszkają (francuzem, austriakiem, kiedyś właścicielem był tu czech, ale już wyjechał).

Decydujemy się zostać tu na noc, w poleconym (przez innych francuzów) miejscu (Palamey homestay). Cena za bardzo przyjemny drewniany pokoik też jest przyjemna (50 000 LAK za pokój, z łazienką wspólną). Jedzonko, które zamawiamy (curry z warzywami i sticky rice) też wyjątkowo smaczne.

Po południu jedziemy nad rzekę. Chwilę zatrzymujemy się przy dwóch słoniach (samicach), które stoją nieopodal przykute łańcuchami do drzewa.... Nie mają świeżego jedzenia, nie mają wody... To strasznie smutny widok... Tulę się do jednej z nich, przynosimy jakieś liście, banana. Cóż więcej można zrobić... Bezsilność dobija...

Za to nieopodal nad rzeką inna rzeczywistość, grupa dzieci i młodzieży szaleje. Ze skały skaczą do wody, w ubraniach, na różne sposoby, po parę osób naraz, niektórzy wykonują nawet salta.

Przed wieczorem docieramy do drugiego brzegu rzeki. Robimy zdjęcia spotkanym dzieciom. Kilkoro z nich jest naszą obecnością szczególnie zainteresowanych. Wymyślam im zabawę - rysuję na karteczkach różne zwierzęta, a oni zgadują co rysuję, przy okazji poznajemy nazwy laotańskie. Na koniec piszę nazwy angielskie i daję karteczki około 10-letniej dziewczynce.

Obserwujemy jeszcze chwilę życie nad rzeką. Kobiety, które przychodzą po wodę, które kąpią się, piorą, dzieci, które beztrosko, same, kąpią się, bawią. Tu naprawdę czas zwalnia, zanika, traci znaczenie.

Wchodzimy do wioski, która leży nieopodal. I jesteśmy zauroczeni i jednocześnie onieśmieleni, pierwszy raz jesteśmy w takiej wiosce. Tak innej, a jednocześnie tak autentycznej. Domy postawione są wokoło dużego, okrągłego placu, w którego centrum stoi drewniany budynek, jak się później dowiadujemy służy on do spotkań starszyzny, jak i celebracji tutejszych świąt. Dwie ładne dziewczynki w wieku szkolnym grają na ławce w grę, której zasady do złudzenia przypominają warcaby. Zatrzymujemy się przy jednym panu, który wyraża zgodę na zdjęcie. Siedzi na schodach swojej drewnianej chaty na palach, przed nim świnka i kilka kur, całość obrazu jak z innego świata. Zresztą tak odbieram Laos. Inny wymiar, swego rodzaju zatrzymanie w czasie.

Chodzimy od chaty do chaty, przyglądamy się zwierzętom (mnóstwo krów, świń, kur, gęsi, kóz, wszystkie swobodnie poruszają się, pasą, leżą) oraz mieszkańcom, z wzajemnością, dorosłym i bawiącym się dzieciom, które chętniej do nas podchodzą. Jesteśmy tu jedynymi białymi i czujemy się dość osobliwie... Trochę jak jacyś intruzi, z innego wymiaru czasoprzestrzeni... Dziwne przeżycie.

Wychodząc ponownie przystajemy obok tego samego pana, który jest wyjątkowo sympatyczny. Jak się okazuje mieszkał kiedyś w Vientiane, może to spowodowało, że nie jest taki wyizolowany i obojętny jak pozostali dorośli mieszkańcy wioski. Właśnie zaczyna skręcać tutejszego papierosa, czyli tytoń w liściu bananowca. Żadnej chemii, wyrób ręczny, organiczny :) Maciej postanawia spróbować. On, który właściwie nigdy nie palił papierosów :) No to ja też decyduję, że spróbuję. Kiedyś trochę paliłam, ale od tamtego czasu minęło już prawie 18 lat! Zaciągam się, tytoń jest naprawdę mocny. Śmiejemy się, robimy pamiątkowe zdjęcia. I odchodzimy do swojego świata...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0