Zdecydowaną większość dnia spędziliśmy dziś z rodakami:) Najpierw z Beatą i Michałem, których poznaliśmy wczoraj wieczorem. Vegańskie jedzonko za 30 Bhat (3,30 zł !!) duży talerz czerwonego ryżu, z różnymi potrawkami tofowo-warzywnymi. Potem pyszne smoothie z awokado oraz mango (oddzielnie). No i miłe pogaduchy, wymiana myśli, doświadczeń. Nawet okazało się, że mamy wspólnych znajomych z Trójmiasta:)
Popołudniu rozstaliśmy się i skierowaliśmy swoje kroki do Wat Suan Dok, czyli "klasztoru kwiatów" założonego w 1383 r., jako dom relikwii Buddy. Świątynie buddyjskie to (zazwyczaj) takie ostoje spokoju. W tej prawie w ogóle nie było turystów. Pospacerowaliśmy po sporym terenie, poobserwowaliśmy bawiących i śmiejących się ludzi, pomedytowaliśmy.
Wracając mijaliśmy się z jedną parą i usłyszeliśmy j. polski. Od razu powiedzieliśmy "cześć". Kilka zdań na ulicy i poszliśmy z Bożeną i Michałem na pyszne wegańskie lody. Z każdą kolejną minutą odkrywaliśmy wiele wspólnych inspiracji, zainteresowań.
Świat jest taki mały:)