Jeszcze wczoraj, w niedzielę wypoczywaliśmy u rodzimy Macieja, a już dziś przyjechaliśmy do Warszawy. Z tym że przyjechaliśmy autobusem. Masakra. Tak okropnie dłużyła nam się droga. Do tego godzina opóźnienia...
Za dwa dni jedziemy jeszcze do mojej mamy, a później na weekend do rodziny do Chełma. Ale raczej zdecydujemy się na stopa :))
Dziękujemy za towarzyszenie w podroży i do zobaczenia… w Drodze!