Nie wierzę w tzw. przypadki i zbiegi okoliczności. Wczoraj spotkaliśmy Alę i Sławka, którzy pomogli nam, dając na dziś nocleg w Lizbonie. Od paru dni szukaliśmy kogoś z HC, bezowocnie. A tu na naszej drodze zjawili się oni.
Ostatnią noc spędziliśmy w tym samym miejscu gdzie poprzednio, w namiocie, w Sintrze.
Dziś rano pociągiem dojechaliśmy te 24 km i już jesteśmy w Lizbonie.
Gdy wysiadamy z metra i idziemy w stronę Placo de Comercia co chwilę zaczepiają nas dealerzy narkotyków... Chyba nie muszę dodawać, że dziękujemy i idziemy dalej...
... prosto do Ali i Sławka, a dokładnie mówiąc do mieszkania ich koleżanki, u której się zatrzymali.
Wieczorem spacer po wąskich uliczkach starej Lizbony, przysiadamy w jednej z kafejek i miło spędzamy czas w swoim towarzystwie.