Misja dzisiejszego poranka jest zobaczenie pelikana!
Maciej zabiera mnie do rodzinki, ktora wczoraj poznal. I jest on!! Stoi dumnie na wzgorzu, na podworzu! Duzy, bialy, z zolto-rozowym dziobem :)
Zapoznaje sie z rodzinka - chlopcem i jego rodzicami, babcia i wujkiem, ktory jest dziennikarzem kilku gazet i kanalow tv w Turcji, m.in. CNN.
Potem zaczynam zapoznawac sie z pelikanem, ktory troszke sie boi na poczatku, ale powolutku przekonuje sie do mnie. Bawimy sie z nim, m.in. w taki sposob, ze nadstawiamy glowe, a on probuje wlozyc ja do dzioba :) Sorry, ale brakuje nam odpowiednich slow, aby to opisac :)
Nie tylko pelikan tu mieszka, ale rowniez oswojona wrona, ktora nadstawia co chwile glowke, abym ja glaskala.
To bardzo mile i niezapomniane dla mnie spotkanie.
Mama chlopca przygotowuje dla nas sniadanie. Babcia natomiast polubila bardzo Macieja, bo caluje go w policzki nie raz, i nie dwa :)
Rozmawiamy i milo spedzamy tu czas, a na koniec wizyty korzystamy jeszcze z przenosnego internetu, ktorym dysponuje Umit, ten dziennikarz. Zabieramy sie z Nim do miejscowosci Cildir oddalonej o jakies 20 km. I tu niespodzianka - spotkanie z jego przyjacielem, na stacji paliw, ktory mowi calkiem niezle po angielsku i...
przeprowadza z nami krotki wywiad, takie tam - kilka slow na temat okolic Cildir, jeziora i mieszkancow ktorych spotkalismy. I generalnie Turcji. Umit nagrywa to. Hmmm... ciekawe czy gdzies to wyemituja :)
Mamy zamiar pojechac dzis prosto na granice z Gruzja i kupic nowa wize turecka. Do Gruzji postanowilismy nie wjezdzac ze wzgledu na stan wojenny i cala sytuacje jaka tam obecnie panuje - ogladalismy dzis rano zdjecia z Tbilisi, Gori i okolic sprzed 10 dni ktore zrobil ten dziennikarz... no i nie chcemy jechac tam teraz.
Poniewaz droga na granice w Turkgozu jest prawie nic nie jezdzi, Maciej przekonuje mnie aby pojechac nad Morze Czarne i tam pojedziemy na granice (w kierunku Batumi). No i zatrzymujemy samochod, kierowca jedzie az do Stambulu! A my razem z nim do miejscowosci Hopa nad M. Czarnym.
Jedziemy piekną, widokową drogą przez gory, ktora wije sie serpentynami, nad przepasciami.