Geoblog.pl    yolkameru    Podróże    Autostopem po Turcji 2008    spotkanie z kotami Van i jedną kurdyjską rodziną
Zwiń mapę
2008
22
sie

spotkanie z kotami Van i jedną kurdyjską rodziną

 
Turcja
Turcja, Bardakçı
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3329 km
 
Podobnie jak wczoraj wspolne snaiadanie (ja juz jestem po godzinnej medytacji i pół godz. jodze). Znow dlugie dyskusje z Ferzan'em.
Potem wychodzimy na miasto. Ulice Wanu wygladaja jak jeden wielki bazar. Stragany, sklepy, chos, balagan... Na ulicach prawie sami mezczyzni...
Mam na dzisiaj plan - zobaczyc slynne koty Van :) Ferzan wie nawet to, gdzie je mozna spotkac.
Wsiadamy do dolmusza (1 Lira od osoby). Kierowca zaprasza nas obok siebie, wita sie z nami i widac jest bardzo zadowolony z zagranicznych gosci.
Wogole nie da sie ukryc, ze tutaj to my jestesmy o wiele wieksza atrakcja dla mieszkancow.

Az 15 km jedziemy poza miasto do Y.Y.Uniweritesi aby odwiedzic Kedi Evi (Dom Kotow).
Zaraz po wyjsciu z dolmusza poznajemy jednego chlopaka, studenta. Idziemy razem do Kedi Evi droga miedzy polami spalonymi sloncem.
Dom Kotow. Jeden budynek i dwie klatki z obydwu stron, po jednej stronie dla kocic po drugiej dla kocurow. Kawalek dalej szpital koci.
Rasa Van jest pradziwym ewenementem na skale swiatowa. Jednak gdy widzimy w jakich warunkach one tu zyje, jak sa zaniedbane, to serce nam sie sciska...
Koty Van sa biale, zima ich siersc jest dluzsza. Wyroznia je to, ze maja oczy roznego koloru - jedno niebieskie, drugie zielono-zolte. Choc są tez tylko niebieskookie. Poza tym uwielbiaja kapiele i potrafia dobrze pływać.
Warunki tutejsze to wiezienie... Duze klatki, a w nich nic do zabawy. Jakis jeden czy dwa pienki drewna tylko, zadnego drzewa do wspinaczki. tylko chwasty i piach... zadnej wody do kapieli. Koty sie nudza, czesto bija miedzy soba, sa spragnione czulosci.
Niestety nie moglam wejsc do nich, do srodka. Zrobilam sporo zdjec spoza krat. I mysle, aby napisac w tej sprawie do paru miejsc. W srodku budynku tez sa pokoje dla kotow. W jwdnym z nich przez szybe widzimy dwa bardzo ladne i zadbane kotki, a w pokoju nie ma nic poza miskami na jedzenie i wode...
Dlugo je glaszczemy przez kraty, i pomiaukujemy razem z nimi.

Gokhan zaprasza nas do sojego domu, ktory znajduje się niedaleko stad. Poznajemy jego rodzicow i brata. Przyjmuja nas bardzo cieplo i goscinnie. Chociaz zyja w bardzo skromnych warunkach. Mama bardzo mnie polubila, zabieraz mnie do drugiego pokoju, a Maciej nie moze pojac dlaczego odseparowamo mnie od mezczyzn. W koncu i tak, po
kilkunastu minutach wszyscy przychodza do tego pokoju. Tu pijemy herbate, smiejemy sie, rozmawiamy, robimy zdjecia. Jestesmy bardzo szczesliwi, ze moglismy ich poznac.
Mamy tez zaproszenia zostania tutaj na noc, ale tym razem z tego nie skorzystamy.
Zegnamy sie wiec. Najbardziej czule zegna mnie mama, przytulajac mocno i calujac.
Gokhan odprowadza nas. Raz jeszcze zagladamy do kotkow. A potem stopem wracamy do Wanu.
W miedzyczasie psuje sie pogoda. Zrobilo sie bardzo wietrznie i pochmurno. Mimo to postanawiamy pojsc na ruiny zamku Van, polozonego na wysokiej skale nad brzegiem jeziora. Ale w sumie nie zachwyca nas.

Kolejny stop z panem, ktory zabral znad jeziora dwa zolwie... biedne zolwie (koplumbaa - po turecku) nie wiedza gdzie sa i co sie dzieje. Pewnie sie boja, szczegolnie gdy pan odwraca je i uderza o skorupe, aby nie uciekaly... Dlaczego ludzie robia takie rzeczy?

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 262 wpisy262 20 komentarzy20 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0