Dzis pierwszy dzien Ramadanu. Znow pada. Wedle planu wstaje o 7.30. siadam do medytacji. Po godzinie nie slysze, aby ktokolwiek wstawal... Siedze wiec 20 min dluzej. Pozniej przygotowuje sniadanie. Powoli pozostali zaczynaja sie budzic.
Dzwonimy do znajomych Seyhana, ktorzy sa w gorach Kaczkar i okazuje sie ze tam tez pada od wczoraj. Wiec nie ma sensu jechac.
Zjadamy sniadanie, ogladamy zdjecia, a potem kazdy zajmuje sie swoimi sprawami.
Maciej wpada na pomysl zrobienia na ulicy performance - kontynuacje projektu z gazetami i mysli: " Nie boj sie sztuki. Nie boj sie swojego umyslu."
Tlumacze Elisie, ktora chce dolaczyc do Macka, o co chodzi.
Wieczorem jedziemy do centrum (Meydan). Slonce zaszlo (tzn. slonce nie bylo dzis widzoczne, ale minela godzina zachodu) i zaraz wszyscy muzulmanie zaczna spozywac swoj pierwszy dzisiaj posilek.
Ulice sa prawie puste. Musimy poczekac, az znow sie zapelnia.
Przed 20.00 na glowny deptak w Trabzon (Uzunsokak) wychodza Maciej i Elisa ubrani w gazety.
Zaczyna sie performance.
Duzo ludzi sie zatrzymuje, sa bardzo zainteresowani tym, co sie dzieje, pytaja o co tu chodzi, czy to jakis protest? czy jestesmy z Greenpeace? skad jestesmy?
Reakcje ludzi sa naprawde interesujace. I policji tez...
Gdy tylko konczy sie przedstawienie bardzo szybko otaczaja nas policjanci, Efe tlumaczy, ze musimy pojechac z nimi na glowna komende policji, bo chca wiedziec co tu sie dzialo, i o co chodzi, jaki jest powod tego.
Male zamieszanie, kilku policjantow w mundurach i kilku w cywilu. Podchodzi do nas glowny szef policji, przedstawia sie jako Mehmet jakis-tam, jako jedyny z policjantow rozmawia z nami po angielsku. Pyta, czy mamy paszporty.
Tak, my mamy przy sobie, ale Elisa i Hektor nie. Wiec jada po nie do domu Efe innym samochodem, a my innym na komende.
Mehmet okazuje sie byc milym gosciem, spokojnym i z poczuciem humoru. Rozmawiamy sobie z kilkanascie minut w biurze, a potem przyjezdzaja Elisa, Hektor i Efe (troche za mocno przejety cala sytuacja).
Ostatecznie wszystko konczy sie bardzo milo. Robimy sobie pamiatkowe zdjecie z policjantami. A pozniej idziemy na spacer z Mehmetem. Przysiadamy w barze na herbate i baklawe.
Mehmet bardzo chce zobaczyc performance Macieja. I choc Elisa z Hektorem chcieli juz jutro jechac dalej, decyduja sie zostac jeszcze jeden dzien. Jutro kolejne street performance :)
Niezapomniany wieczor. Do tego poznajemy jeszcze Sivana z Izraela, ktory dzieli sie z nami swoja historia - 2 tygodnie temu byl bardzo bliski smierci.
Lecial samolotem z Istanbulu do Nigerii (do swojego ojca) i byly problemy z lądowaniem. Przez godzine wszyscy byli juz jedna noga po drugiej stronie... Na 99% byli przekonani, ze samolot rozbije sie...
Do domu wracamy pieszo ok 2.00 w nocy. I padamy ze zmeczenia.